Opinia Kongresu Ruchów Miejskich na temat projektu specustawy mieszkaniowej została otagowana jako „lexdeweloper”, co lapidarnie, a moim zdaniem również bardzo trafnie, oddaje clou tej rządowej propozycji rozwiązania polskiego problemu mieszkaniowego
[treść opinii→/https://kongresruchowmiejskich.pl/lexdeweloper/ ].
Budowanie gdzie popadnie, byle szybko i dużo, zaszkodzi zarówno miastom jak i mieszkańcom nowej zabudowy. Jak plastycznie ujął to w swym expose Premier Morawiecki, „Takie mieszkania szybko zamiast mieszkaniami marzeń stają się koszmarem„.
Projekt specustawy pokazuje, że rząd odszedł mocno od koncepcji narodowego programu mieszkaniowego, którą Premier dotąd promował. Dlaczego? Może odpowiedzi trzeba szukać odpowiadając sobie wpierw na inne pytanie, pomocnicze – w jaki sposób specustawa, która nie zawiera rozwiązań w zakresie publicznego mieszkalnictwa dla osób, które nie chcą lub nie mogą zaciągnąć dożywotniej hipoteki, ma służyć realizacji tego programu, skoro po doświadczeniach poprzedników (np. program „Rodzina na Swoim”) już wiemy, że transferowanie publicznych środków do sektora prywatnego problemu nie rozwiązuje, choć przy tym sytuację na rynku wydatnie zmienia, zwiększając popyt na ofertę sektora prywatnego?
Równolegle, miasta przygotowały kolejne edycje programów rewitalizacji (obecnie to tzw. GPR’y), podejmując albo kontynuując procesy zmierzające do ożywienia dzielnic zdegradowanych, a zainwestowanych (tj. zabudowanych i uzbrojonych) oraz najczęściej wciąż licznie zamieszkałych – choć obfitujących w pustostany, budynki lub lokale (nie tylko mieszkalne) nie nadające się do dalszego użytkowania przede wszystkim ze względu na ich stan techniczny.
Czytając projekt mieszkaniowej specustawy można odnieść wrażenie, że rewitalizacja, jak dotąd konsekwentnie przez kolejne rządy promowana, choć słabo wspierane (np. ustawą o rewitalizacji) może być niebawem działaniem niepożądanym, i to zanim procesy rewitalizacji zaczną się w Polsce powszechnie kojarzyć z ożywieniem społeczno-gospodarczym. Skąd to przypuszczenie? Dr Wojciech Jarczewski – dyrektor rządowego Krajowego Instytutu Polityki Przestrzennej i Mieszkaniowej, zdaje się sygnalizować zmianę rządowego paradygmatu transformacji miast, gdy w swoim artykule pt. „Masowe wyburzenia – innowacyjne podejście do zarządzania miastami” [„Śląsk” – miesięcznik społeczno-kultralny, Nr 2 (267) z lutego 2018 r., s. 53-54] pisze o potrzebach zmian w podejściu; o tym, że potrzebne jest „odrzucenie obecnego paradygmatu konserwowania i ochrony zastanych struktur urbanistycznych,” i wprowadzenie „zmian w prawie umożliwiających przeprowadzenie masowych przesiedleń i wyburzeń”. Swój artykuł dyrektor dr W. Jarczewski kończy następującym apelem (?): „Można oczywiście próbować dalej „pudrować” rzeczywistość, rewitalizując tu czy tam poszczególne budynki i obiekty, można odnawiać skwerki i budować ścieżki rowerowe, prowadzące od wyludniających się dzielnic do zamkniętych fabryk. Ale skutki braku odważnych decyzji będą dla miast śląskiej metropolii bardzo poważane. Przedyskutujmy to dziś, zanim jutro przemówią…buldożery! „. (wytłuszczenie moje).
Może zatem obawy, że bloki programu Mieszkanie Plus powstawać będą gdzie bądź – w polu, bez dojazdu publiczną komunikacją i daleko od społecznej infrastruktury miast, są całkowicie nieuzasadnione. A krytykując propozycje specustawy zabrakło nam po prostu wyobraźni, no i refleksu (by zawczasu dostrzec nadchodzący „nowy paradygmat” zarządzania miastami).