Gra w miasto Czesława Bieleckiego ukazała się w latach 90. ub. wieku i raczej nie wywołała szerokiej dyskusji. Potem obserwowaliśmy karierę koncepcji, że „gra o sumie zerowej” – win/win, jest nie tylko możliwa ale jedyna i właściwa dla demokratycznych, cywilizacyjnie zaawansowanych miejskich wspólnot. Podobnie jak chwytliwa koncepcja „końca historii” Fukuyamy, win/win okazało reklamowym sloganem, sprzedającym nowym pokoleniom mieszczan towar stary jak świat, czyli gorzki kompromis.
Użycie nieostrego pojęcia „gra”, pozwala tworzyć jej założenia (zasady) oraz rozstawiać „grających” na różnorakich pozycjach, od zabawiających się dla przyjemności, z wyboru rywalizujących o lepsze miejsce czy status aż do graczy przymuszonych do walki o przetrwanie. Pojemność tej paraboli sprawia, że przedstawianie relacji lub procesów zachodzących w mieście w konwencji gry ma się dobrze. Kwitnie, wręcz buzuje w świecie rozrywki (np. simcity, cityscape oraz liczne, coraz lepsze planszówki dla dorosłych – np. monopoly developer oraz dla dzieci – np. galatyka – moje miasto). Jest też wyraźnie obecne w naukowych badaniach nad miastami (np. Urban play and the playable city – a critical review albo Playable Cities: The City as a Digital Playground), podejmowanymi przy założeniu, że istnieje ścisły zbiór zasad gry w/o miasto, kodyfikujących czynności z nią związane.
Jak to się ma do postnowoczesnej miejskiej płynności, migotliwej zmienności przestrzeni oraz relacji jednostka/grupa lub grupa/grupa, wobec niejasnych, nieustannie fluktuujących granic tego, co określamy na co dzień, jako „moje/twoje/nasze/prywatne/publiczne/miejskie…. ?
To oszałamiająco wielkie i wręcz obezwładniające zmiennością pole do roz[g]rywki, np. o dobra osobiste (np. prywatność, bezpieczeństwo, fajny widok z okna, miejsce do zaparkowania auta), o dobra wspólne (np. punktualne połączenie autobusowe, sprawczość reprezentacji wspólnoty), o dobra lub interesy publiczne (np. sensowne zasady wydawania miejskich pieniędzy).
Jeśli te tematy/interesy/potrzeby uznać za możliwe do skodyfikowania, to już można tworzyć reguły miejskich gier. Przykład? Pierwszy z brzegu, to rozgrywki w dwa ognie – czyli „budżety obywatelskie”.
Polecam ciekawy przykład miejskiej gry edukacyjnej, do wykorzystania w praktyce.
Jest to gra planszowa opracowana na zamówienie m. st. Warszawa, której celem miało być edukowanie młodych mieszczan nt. uspołeczniania procesu decyzyjnego w miastach – Rozegrać miasto (tytuł moim zdaniem niefortunny). Mechanika tej gry, oparta na win/win, nie wzbudza mojego entuzjazmu, ale temat, cel i realizacja owszem, tak!
Opis gry, cele i koncepcja oraz jej zasady wraz z wszystkimi elementami, które umożliwiają przeprowadzenie rozgrywki znajdują się do pobrania na stronie: https://konsultacje.um.warszawa.pl/content/gra-edukacyjna-rozegraj-miasto