MPO

Kiedyś, skrót ten kojarzył się jednoznacznie –
MPO było firmą gwarantującą zatrudnienie w mieście, bynajmniej nie to upragnione ale od wieków i na wieki gwarantowane, bowiem śmieci produkuje każdy. Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, użytecznością konkurować mogło tylko z wodociągami i cmentarzem.  Batalia o polskie miejskie śmieci trwa w najlepsze (wartość tego rynku szacowana jest ostrożnie na 30 mld rocznie), ale w po-nowoczesnym mieście MPO to już co innego:  miejska partyzantka ogrodnicza czyli uprawianie ziemi stanowiącej czyjąś własność, bez pozwolenia właściciela.
Ataku partyzanckiego na miejską publiczną przestrzeń – tę, która leży odłogiem – dokonują zielone bojówki, wyposażone w kartofle, bratki, żyto, słoneczniki. Nocą lub nad ranem pielą, ryją, sieją  i zakładają ogrody –  zajmują cicho przyczółki zmiany, w śpiącym mieście.

[youtube]http://youtu.be/TSPEozXUOSc[/youtube]

Dodaj komentarz