Pod koniec minionego, upalnego lipca Ministerstwo Rozwoju Regionalnego przedstawiło drugą wersję założeń polityki rządu wobec miast [Krajowa Polityka Miejska – Założenia – wersja druga (KPM)]. Dialog z ministerstwem, na temat upublicznionej w maju pierwszej wersji Założeń, podjęło nieco ponad 70 podmiotów, wśród których zaledwie 21 to miasta (ok.2,5% ogólnej ich liczby, w Polsce). Wobec tego, czytelnika pewnie zadziwi zawarta
w komunikacie ministerstwa informacja: „najważniejsze zmiany w dokumencie dotyczą wyjaśnienia, iż polityka miejska jest przeznaczona do wszystkich miast, rozumianych funkcjonalnie, zgodnie z KPZK” (chodzi o Koncepcję Przestrzennego Zagospodarowania Kraju: TU można ją poznać).
Przeznaczeniem polityki, sensem jej tworzenia i realizowania, jest osiąganie wytyczonych celów. Tak przynajmniej było, dopóki poczucie sukcesu nie stało się wartością samą
w sobie, ważniejszą niż zasady i realizacja celu. Sukces KPM został już zapewniony. Cele wyłożone w obu wersjach Założeń są karykaturalnie ogólnikowe – z gatunku tych,
co zawsze będą słuszne: „Strategicznym celem krajowej polityki miejskiej jest wzmocnienie zdolności miast i obszarów zurbanizowanych do kreowania wzrostu gospodarczego i tworzenia miejsc pracy oraz poprawa jakości życia mieszkańców”. Odmówić temu poparcia po prostu nie można – któż nie chce, żeby Polska rosła w siłę,
a ludzie żyli dostatniej….
Na plus (dodatni) zaliczam drugiej wersji Założeń KPM to, że uwzględnia postulaty, by szyjąc politykę na użytek rozwoju(?) miast nie zapominać o takich drobiazgach jak systemowy i terytorialny trójpodział zadań własnych samorządu w Polsce. Na plus (ujemny) policzę to, że czyszcząc pierwszą wersję Założeń z wszelkich oznak myśli o realnych problemach miast, nie próbowano udawać, że zasadę pomocniczości (subsydiarności) traktuje się poważnie. A przynajmniej nie bardziej serio, niż to usypiające gęganie o zintegrowaniu, komplementarności, spójności itp.
Czytając nowe Założenia, i pamiętając poprzednie, można dojść do wniosku, że polscy mieszczanie żyją by tworzyć PKB, dlatego pracują, produkują i konsumują w miastach. Mieszkają i starzeją się – chcąc nie chcąc? – gdzie indziej. Poza Miastem. A na pewno poza sferą zainteresowania założeń Krajowej Polityki Miejskiej, która – dostrzegając „niekontrolowaną sub-urbanizację” i depopulację miast – związku pomiędzy tymi zjawiskami a jakościowym i ilościowym deficytem mieszkań w miastach zauważyć nie potrafi lub nie może. Niedobór mieszkań, w tym szczególnie mieszkań do wynajęcia za niewygórowany czynsz i mieszkań socjalnych dotyczy głównie miast. Można zaryzykować tezę, że jedynie miast, w stopniu uzasadniającym uporczywe „wtrącanie się” państwa w gospodarowanie majątkiem gmin. Ewidentny jest brak motywacji państwa aby w systemie dystrybucji szczególnego dobra – jakim niewątpliwie jest mieszkanie- uczestniczyć w roli innej, niż naganiacza (chodzi tu o tzw. pro-popytową politykę mieszkaniową rządu, w której zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych rodziny utożsamiane jest z nakłonieniem do zakupu mieszkania lub domu, na kredyt).
Również w lipcu, próbując „rozwiązania poważnego problemu społecznego, jakim jest niski stopień zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych” (cyt. za uzasadnieniem), Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przedstawiło finalny projekt założeń do ustawy o zmianie ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i
o zmianie Kodeksu cywilnego oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Celem nowelizacji tych przepisów ma być stworzenie „bardziej elastycznych instrumentów regulacyjnych, które umożliwiłyby gminom racjonalne gospodarowanie posiadanym zasobem mieszkaniowym”. Pracując nad projektem założeń, resort właściwy dla problematyki mieszkalnictwa przeprowadził ankietę, w której wzięło udział 55 gmin: Białystok, Bielsko–Biała, Brzeg Dolny, Brzeg, Bydgoszcz, Chełm, Częstochowa, Dębno, Dzierżoniów, Elbląg, Ełk, Gdańsk, Gorzów Wielkopolski, Inowrocław, Jasło, Kalisz, Katowice, Kędzierzyn–Koźle, Kielce, Kościan, Kraków, Kwidzyn, Legnica, Leżajsk, Lubartów, Lublin, Łomża, Łódź, Nowa Sól, Nowy Sącz, Olsztyn, Opole, Piła, Poznań, Przemyśl, Radom, Ropczyce, Rzeszów, Sandomierz, Siedlce, Sierpc, Sokołów Podlaski, Stargard Szczeciński, Strzelce Opolskie, Świebodzin, Tarnowskie Góry, Toruń, Ustka, Warszawa, Wieluń, Wrocław, Zabrze, Zielona Góra. Podsumowanie wyników tej ankiety dotyczącej mieszkaniowego zasobu gmin przedstawia smutny, aktualny obraz sytuacji i problemów mieszkaniowych w miastach. Prawie cały gminny (samorządowy) zasób mieszkań to mieszkania w miastach. Dramatyczny niedobór mieszkań socjalnych to również głównie problem miast.
Polityka wobec miast, wbrew temu, co można by sądzić, wobec mozolnych prac nad Założeniami Krajowej Polityki Miejskiej, wcale się nie rodzi – ona jest, realna i sprawcza. Likwidacja Krajowego Funduszu Mieszkaniowego (w 2009r.), wygaszanie czynszowego budownictwa społecznego (TBS) oraz programów: „Rodzina na Swoim” i zwrotu VAT osobom podejmującym budowę albo remont mieszkania, mają istotny wpływ na miasta.
I na pewno nie pomogą poprawić jakości życia ich mieszkańców, co tak ładnie postulują Założenia KPM. A propozycja zmian w licznych przepisach odnoszących się do gospodarowania miejskim zasobem mieszkań tego zasobu wcale nie powiększy, choć zapewne skróci kolejkę oczekujących na komunalne lokum. Sukces! A jaki był cel? Kto jeszcze pamięta Nowy Ład Mieszkaniowy (1992).
Zintegrowane, czyli kompleksowe i pełnowymiarowe podejście do złożonych zagadnień rozwoju miast to wciąż piękna wizja, ważny postulat. Oby nie doszło do buntu miast, żeby się wreszcie ziścił. Póki co cieszmy się, że 97,5% mieszczan zadłużonych na mieszkanie terminowo spłaca ten kredyt. Urbanizujemy się długo i powoli, może fazę miejskich zamieszek i buntów, wywołanych napięciami zrodzonymi przez ostre deficyty mieszkaniowe, jakimś cudem ominiemy. Będzie sukces! KPM?