Czy architektura Panią / Pana onieśmiela? A fakt, że własne odczucia wobec współczesnej architektury odbiegają daleko od tych, które prezentują znawcy, recenzenci, specjaliści … wprawia Panią / Pana w zakłopotanie? I nie ma miejsca na zachwyt? A przyjemność sprawia obcowanie z budynkiem (lub miejscem), który spece uznają za kicz, jak wannę z kolumnadą?
To dziś nierzadkie. Ale Rasmussen ukoi ból zagubionych: architekturę tworzą zwykli ludzie, dla zwykłych ludzi (s.21). Liczą się tylko emocje, wzruszenie i odczuwanie, a reszta to medialna „ściema”.
Rasmussen prowadzi powoli, pewnie i z wyczuciem. Pokazuje i tłumaczy, jak sobie wyrobić własny aparat do świadomego choć zmysłowego obcowania z architekturą. Książka promieniuje kulturą, wrażliwością i delikatnością – osobisty gust użytkownika architektury jest dla autora kwestią oczywistą, a wyrobionego smaku estetycznego (którego przecież wcale nie musi podzielać) nie próbuje ani kształtować ani korygować (czy też wykpiwać, jak to ma w zwyczaju Filip Springer). Świetnie dobrane i liczne fotografie towarzyszą słowom powściągliwie tłumaczącym jak rozpoznać lub uporządkować osobiste wyczulenie na: pustkę, bryłę, skalę, rytm, fakturę, kolor, światło, dźwięk…
Mija właśnie 25 lat od śmierci Rasmussen’a. Fotografie w jego książce pokazują świat lat 50-tych ubiegłego wieku, który się od tamtych czasów zmienił nie do poznania. Nic nie szkodzi, bo wciąż jest prawdą, że nie narodził się jednak jeszcze nikt, kto byłby w stanie wydać logicznie uzasadniony osąd na temat wartości architektonicznej budynku (s.264). I dobrze. Czytajcie Rasmussena. Również po to, by bez obaw czy niepotrzebnego wstydu, mówić/pisać: ten budynek mnie wzrusza, choć wcale mnie nie zachwyca…
Steen Eiler Rasmussen, 2015, Odczuwanie architektury. Przełożyła Barbara Gadomska. Kraków: Karaktery.