Nie znamy autorów tych opowieści, które wpierw cieszą się popularnością, niczym memy, i w podobny sposób są podawane dalej – co sprawia, że rozprzestrzeniają się błyskawicznie. Po drodze tracą swój powab, za to obrastają w szczegóły lub zyskują wiele wariantów. A gdy nasycą ciekawość, pobudzą emocje lub zmobilizują do działania – odchodzą w niepamięć. Po prostu świat idzie na przód, i już nikomu nie są potrzebne.
A potem trudno odróżnić to, co wydarzyło się naprawdę, od tego, co stworzyła wyobraźnia, ułatwiając oswojenie bizarnych zjawisk lub wyjaśnienie osobliwych, ekscentrycznych zachowań. Za przykład niech posłuży legenda miejska udokumentowana już w 1851r. , „wyjaśniająca” osobliwości krajobrazu Pułtuska:
” Do osoboliwości miasta należy jeszcze pięć murowanych figur w różnych stronach poza miastem wzniesionych, które miejscowe podanie przeszło sto lat trwania naznacza. Wedle tego podania mają one być zbudowane przez tutejszego mieszczanina, który dawszy jednego razu nocleg w swoim własnym domu własnemu synowi z dalekiej wracającemu wojaczki i przez rodziców nie poznanemu, zabił swego gości, ujęty chciwością dostrzeżonego przy nim złota, a gdy omyłkę swoją dostrzegł (przybył bowiem syn siostrze odkrył, kim jest), pokutując za zbrodnię popełnioną, sam oddał się w ręce sprawiedliwości, fundusz na wymurowanie pięciu figur w okolicy miasta wyznaczył i pod mieczem katowskim życie zakończył”.
Przytoczona opowieść „podana dalej” przez Juliusza Krzyżanowskiego, pochodzi z publikacji „Wokół legendy miejskiej”, której autorem jest Dionizjusz Czubala – niestrudzony zbieracz i badacz legend miejskich, prekursor naukowego podejścia do tego zjawiska w Polsce. Jego ostatnia wydana książka „Polskie legendy miejskie. Studium i materiały” jest równie interesująca, co – poza bibliotekami – już nieosiągalna.
Poszukiwaczom własnych odpowiedzi na postawione pytanie pozostaje dostępna pdf’owa wersja „Wokół legendy miejskiej”, którą serdecznie polecam. Więcej o tej książce TUTAJ.