MIASTO DLA KOBIET

Polski tytuł zrobił „złą robotę”, chyba miało być chwytliwie i nawiązywać do Miasta kobiet, ale przecież oryginalny tytuł brzmi „Feminist City: Claiming Space in a Man-Made World”. Wróg u bram.
Leslie Kern to kanadyjska badaczka, poszukująca odpowiedzi na pytanie jak kobiety doświadczają miasta. Frustracja i lęki autorki, rysowane jako kontekst i stąd czytelne w wielu fragmentach tej książki, nie tylko musiały być motywujące ale wyznaczyły perspektywę analizy. Stąd książka przede wszystkim tropi „wroga” i opisuje „ukrytą męskość” w projektach miejskiej infrastruktury.
Idzie w tym daleko, do absurdu, bo zdaniem autorki miasta są opresyjne w swej istocie, skoro celowo tak je ukształtowano. A normy techniczne, standardy projektowania schodów, przejść czy innych elementów urbanistyki to niemal spisek przeciw kobietom z wózkami, akt wrogości wobec seniorów i wyraz pogardy dla osób z niepełnosprawnościami.
W książce zastanawia się, jak uczynić przestrzeń „bardziej inkluzywną”, dosłownie „dla każdego i zawsze” co w praktyce sprowadzałoby się do gruntownej przebudowy wszystkich miast. A przecież problemem współczesnych metropolii nie są długie dojazdy lub korki, smog czy rosnące ceny mieszkań — tylko wszechobecne wrogie schody, ciemne zaułki i podziemne garaże….
Patrzenie na miasta przez pryzmat gender ma swoją cenę. Utrudnienia pokroju schodów albo nieoświetlonych przejść podziemnych w perspektywie autorki urastają do skali życiowej bariery nie do pokonania bez uprzedniej ideologicznej zmiany. I terapii.

Leslie Kern (2023) Miasto dla kobiet. Wydawnictwo Czarne