LUDZIE MARGINESU

aut.: Wojciech Młynarski

 

W ostatnich dniach, dokładnie według
Harmonogramu i wykresu,
Odbyło w naszym się osiedlu
Spotkanie z ludźmi marginesu.

Byli to dwaj przystojni chłopcy,
Oko myślące, buzia gładka,
Znali po dwa języki obce
(W tym polski! Rzecz doprawdy rzadka!).

Mówili krótko, miło, mądrze,
Doprowadzając nas do stresu
Tym, że czytali dużo książek
Dwaj młodzi ludzie z marginesu.

Ubrani byli bardzo biednie
W rzeczy gustowne, choć niedrogie,
Zarobki mieli – mniej, niż średnie,
Dwaj absolwenci filologii.

Za to premiery znali wszystkie
W teatrze, telewizji, w kinie,
Mówili z nagłym w oku błyskiem,
Czy rzecz udana była, czy nie.

Kontakty z nimi, choć pobieżne,
Dały nam poznać w jednej chwili,
Że sądy ich są niezależne
I rzadko któryś z nich się myli.

Ale osiedle ich nie lubi,
Twierdzi, że nie ma interesu,
Żeby się mieli w jego klubie
Wymądrzać ludzie marginesu.

Osiedle woli innych gości,
Tych, którzy są tej ziemi solą,
Nurt główny naszej społeczności,
Tupiący w rytmie disco polo.

U osiedlowej stojąc bramy,
Powtarzam sobie: Niech ja zginę,
Społeczność mamy, jaką mamy…
…ale na szczęście jest margines!

Ta myśl, żarliwa i łakoma,
Nową napawa mnie nadzieją,
Margines zaś siedzi po domach
I cieszy się, że go nie leją…

(źródło: Akcent 1998 nr 1/2 s. 8-9)

Dodaj komentarz