Załamała ręce pod szalem.
„Tak pobladłaś, co z tobą, miła?”
– To dlatego, że cierpkim żalem
I goryczą go dziś napoiłam.
Wyszedł chwiejąc się… Jak zapomnieć?
Twarz ściągnięta bólem, złamany…
Bez poręczy zbiegłam nieprzytomnie
I pobiegłam za nim do bramy.
Zadyszana krzyknęłam: „To żarty!”
Żarty wszystko! Umrę – zostań przy mnie!”
On spokojnie, z uśmiechem pogardy
Odpowiedział: „Nie stój na zimnie”.
Anna Achmatowa (1911)