KRAJOWA POLITYKA MIEJSKA: CIĄG DALSZY NASTĄPI…[2]

Thinking man and question marks. 3d rendered illustration.

8 kwietnia w Warszawie odbyła się konferencja sygnalizująca, że zapowiadany niedawno ciąg dalszy prac rządu nad realizacją Krajowej Polityki Miejskiej [KPM] faktycznie nastąpi. To dobrze, wręcz doskonale! Rozwinięte społeczeństwa utożsamiane są z miastami, które stworzyły.

Najbardziej rozwinięte kraje są również krajami najsilniej zurbanizowanymi, a dzieje się tak  ponieważ płace w obszarach miejskich są wyższe niż na obszarach pozamiejskich, nawet biorąc pod uwagę różne sektory przemysłu i zróżnicowania w poziomie umiejętności pracowników. Tu warto przypomnieć, że udział miejskiej ludności w populacji naszego kraju pomału spada (2005r.= 61,5% 2015r.= 60,5%), natomiast ilość miast rośnie (2005r.= 887; 2015r.= 918). Nasz poziom urbanizacji  jest niepokojąco niski nie tylko w odniesieniu do przeciętej całej Europy (75%), lecz również  w porównaniu z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Bardziej zurbanizowane od  Polski są: Bułgaria (68%), Czechy (74%), Estonia, Litwa, Łotwa, Węgry (63%). Obserwacje zmian zachodzących na zielonej wyspie  – w Irlandii, tego ulubionego wzorca dla naszych polityków i publicystów, również skłaniają do wniosku, że najprawdopodobniej istnieje jakieś sprzężenie zwrotne pomiędzy tempem rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, a dynamiką urbanizacji jego społeczeństwa (w latach 1995-2005 w Irlandii wzrost poziomu urbanizacji  wyniósł 20%, a wzrost PKB 90,6%).

Na tej podstawie można by naiwnie założyć, że priorytet państwowej polityki wobec miast jest oczywisty: podnoszenie poziomu urbanizacji Polski. Niestety, nic bardziej mylnego. Z wprowadzenia do tematu konferencji, wygłoszonego przez p. Pawła Chorążego – Podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju, można było się dowiedzieć niewiele ponad to, że „KPM jest własnością nas wszystkich” i ma być „polityką o charakterze funkcjonalnym a nie administracyjnym”- wsparciem dla małych i średnich miast.

Po tym, z jednym wyjątkiem, było już tylko gorzej:  operacjonalizacja, re-integracja z polityką regionalną, na powrót scalaną z polityką rozwoju (oh!). I to omijanie pułapek rozwoju, jako sposób na formowanie jego pięciu filarów (zob.: Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju). Wszystko razem okraszone stwierdzeniami, typu: „polityka miejska ma w wielu obszarach różny wymiar”. Na tym tle pozytywnie odbieram przekazane założenie, że będzie to polityka selektywna, jako że „polityki horyzontalne są nieskuteczne” a przecież KPM to „instrument zarządzania procesami rozwojowymi a nie ‘ instrument informacyjny’”. Oby.

Dyskutanci wytknęli brak diagnozy i pokazania związków przyczynowo-skutkowych oraz pasywność wobec procesów urbanizacji. Pytali również o to, czy polityka miejska jest pochodną polityki regionalnej? I o co właściwie w KPM chodzi?

No właśnie. O co chodzi? Nie mamy systemu planowania strategicznego ani polityki osadniczej, a utrzymaniu policentrycznej i relatywnie gęstej sieci miejskiej zagraża rozpędzająca się depopulacja, która w końcu wymusi zmiany w podziale administracyjnym. I w podziale na okręgi wyborcze. Sub-urbanizacja to przy tych zagrożeniach jedynie chwilowa niedogodność. Wciąż nie wiadomo, co KPM ma naprawić, zmienić czy udoskonalić. I w jaki sposób? Zegar tyka, a Ministerstwo taktownie zapowiada, że (kolejny) ciąg dalszy nastąpi… (kiedy nadejdzie faza re-urbanizacji?)

Dodaj komentarz