Kiedyś październik był miesiącem oszczędzania (i) kasy. Przy okazji światowego dnia mieszkalnictwa (world habitat day, 6 października), a niewątpliwie nie tylko wskutek trwającej kampanii wyborczej, polityczni aspiranci na lewicy dali publicznie sygnał świadczący o tym, że przypomnieli sobie o finansowych możliwościach sektora budowlanego, a więc niejako przy okazji, o problemach mieszkaniowych Polaków. Repetitio est mater studiorum.
Nieco wcześniej niż przed miesiącem, przy okazji niedawnej a kolejnej okrągłej rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, nikomu z lewicy czy z prawicy nie przeszło do głowy, aby popisać się politycznym sprytem, i publicznie ogłosić, że wśród 21 postulatów strajkowych, wciąż aktualny jest Nr 19: skrócić czas oczekiwania na mieszkanie. Według Filipa Springera (13 pięter, 2015), głód mieszkaniowy to zjawisko, z którym Polska sobie nie radzi od czasów II RP. Zastosowane przez Springera zestawienie losu warszawskich robotników, gnieżdżących się po kilku w jednej izbie, z sytuacją współczesnych ofiar systemu, w którym (jak latami pouczały Polaków dodatki mieszkaniowo-nieruchomościowe gazety i rzepy) mieszkanie jest towarem jak każdy inny, to parabola karkołomna ale trafiająca w sedno: fundament (etyczny) systemu. Lepianek z warszawskiego Powiśla już dawno nie ma, ale hierarchia wartości niestety wciąż taka sama. Stosunek do człowieka, jego potrzeb i aspiracji, jest (etyczną) miarą systemu. Moim zdaniem, II RP oraz lata 1995-2015 III RP, wobec „kwestii mieszkaniowej” upodabnia i łączy: fasadowa postępowość, bezwzględny kult pieniądza i bogacenia się, urbanofobia oraz protekcjonizm („elit”) wobec niezamożnych „dołów” i lekceważenie ich ambicji emancypacyjnych.
Przy okazji nie sposób nie zauważyć, że jeśli kredyt jest wygodnym narzędziem sprawowania władzy, to mieszkanie (dom) na kredyt automatycznie też jest narzędziem dyscyplinowania. I upupiania. Bardzo (długo) trwałym. Wystarczy pomyśleć, jak by to było, gdyby wodę i pożywienie można było pozyskiwać tylko tak, jak duża część Polaków pozyskuje samodzielne mieszkanie. Brak zdolności kredytowej? Skoro woda, jedzenie i schronienie są niezbędne do biologicznego przetrwania, to zdolność kredytowa staje się warunkiem przetrwania. A przy okazji jest też miarą życiowego sukcesu.
Polityka państwa wobec mieszkania (czyli względem tego, co człowiekowi do życia potrzebne jest tak samo, jak woda i pożywienie), czy się to komuś podoba czy nie, sygnalizuje, jakie jest to państwo (czyli system). Myli się ten, kto wobec – na pierwszy rzut oka – mizernych oznak zainteresowania naszego państwa mieszkalnictwem (vide: rachityczny i meandrujący program Mieszkanie dla Młodych) uznałby, że w Polsce żadnej klarownej polityki mieszkaniowej nie ma, i wreszcie trzeba się tym na poważnie zająć (rzecz jasna, że PO wyborach). System funkcjonuje. Działa i kreuje także to, co nazywamy polityką mieszkaniową. Dowody?
Przy okazji proszę zajrzeć do projektu Krajowej Polityki Miejskiej czy do dwóch nowych ustaw, o związkach metropolitalnych (z 9 października), ustawy o rewitalizacji (z 23 lipca/9 października). Podobno również w październiku rusza reaktywowany program budowy nowych mieszkań na wynajem, finansowany przez Bank Gospodarstwa Krajowego (30 000 mieszkań w ciągu 10 lat). Polityka mieszkaniowa, choć nie spisana, ma czytelny kształt oraz grono skutecznych, choć najpewniej nieświadomych swej roli, realizatorów którzy działają, niejako przy okazji. Cui Bono?