SKOK

Nie o kasę, oszczędnościowo-kredytową chodzi,
a  o skok cywilizacyjny. Zapowiedziany, awizowany na okoliczność kolejnej unijnej perspektywy finansowej, przez Premiera.  Więcej pieniędzy, czy więcej kultury?
Cywilizowany, znaczyło kiedyś powściągliwy w afektach. Nie w emocjach, ale w ich okazywaniu. Wobec  zjawisk i zachowań otoczenia. Bliskiego i namacalnego, wskutek gęstości relacji powodowanej zamieszkiwaniem na niewielkiej powierzchni, w miastach. Cywilizowany był człowiek miejski. Rolnik czy myśliwy nie miał takiej potrzeby. Nie musiał ograniczać swych zachowań.  Miasto było przestrzenią  rozwoju civilité – umiejętnego,  kształtowanego przez społeczność i edukację (Bildung) samoograniczania „ego” – odruchów, fizjologii, popędów – budowania kultury bycia, formowanej poprzez normy (standardy obyczaju), które ewoluowały wraz z szybko rosnącą złożonością relacji społecznych w mieście. Cywilizowany znaczyło to samo co miejski, miastowy – żyjący w mieście, miejskim życiem  – urbanitas. W Europie, w XVIII wieku miasto oznaczało to samo co: dobre towarzystwo, polor języka umysłu i manier.
Skok cywilizacyjny w drugiej dekadzie XXI w.:  świadoma urbanizacja terra Poloniae? Oby. Jeśli tylko poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o to, czy dziś  urbanitas cokolwiek dla nas znaczy, nie jest szukaniem „dziury w całym”.