Jest to miejsce pośrednie,
martwy punkt,
ni wieś, ni miasto. Dźwigi na horyzoncie chcą skoczyć daleko, ale zegary są przeciw.
Rozrzucone betonowe płyty chłepcą światło zimnymi językami.
Warsztaty samochodowe założono w dawnych stajniach.
Kamienie rzucają cień tak ostry
jak kamienie na powierzchni Księżyca.
jak kamienie na powierzchni Księżyca.
I takie tereny są coraz większe,
jak grunt kupiony za judaszowe srebrniki,
„garncarzowa rola, żeby tam grzebać obcych”.
jak grunt kupiony za judaszowe srebrniki,
„garncarzowa rola, żeby tam grzebać obcych”.
Tomas Tranströmer (przekład: Czesław Miłosz)