Ludzie w drelichach koloru ziemi wstają z rowu. Jest to miejsce pośrednie, martwy punkt, ni wieś, ni miasto. Dźwigi na horyzoncie chcą skoczyć daleko, ale zegary są przeciw. Rozrzucone betonowe płyty chłepcą światło zimnymi językami.Continue reading
Ludzie w drelichach koloru ziemi wstają z rowu. Jest to miejsce pośrednie, martwy punkt, ni wieś, ni miasto. Dźwigi na horyzoncie chcą skoczyć daleko, ale zegary są przeciw. Rozrzucone betonowe płyty chłepcą światło zimnymi językami.Continue reading