Coś się z placami dzieje dziwnego: to zanikający element miast,
i znikający punkt na mentalnej mapie pojęć.
Innymi słowy, plac to zabytek i fanaberia.
Na przykład PIT’y – adres podatnika jest dopuszczalny, według urzędników państwa, tylko przy ulicy. Jeśli jakimś cudem udało się zamieszkać przy placu, niech się podatnik pogłowi, jak teraz wybrnąć z problemu. Ulica/plac? A może to problem sztuczny? Ulica czy plac, co za różnica, przecież wiadomo, że chodzi tylko o lokalizację. Nie ma więc żadnej różnicy- ulica czy plac, nie tylko z punktu widzenia autorów formularza deklaracji? Ulica Rynek? Plac ulica Wolności? Słowa bez znaczenia, to i Miasto bez placów.