Urbaniści muszą dopiero poznać głęboką prawdę, którą zauważyli konserwatywni autorzy,
ale uczynili z niej niedobry użytek. Otóż ludzie mogą być towarzyscy tylko wtedy, gdy są nawzajem przed sobą w jakimś stopniu chronieni;
bez barier, granic, wzajemnego dystansu, będącego istotą bezosobowości, ludzie są destrukcyjni.
Powodem nie jest „zła natura ludzka” – to błędny pogląd konserwatystów – ale fakt,
że w kulturze zrodzonej przez nowoczesny kapitalizm i sekularyzm logiczną konsekwencją uczynienia z intymnych stosunków podstawy relacji społecznych jest bratobójstwo. [Richard Sennett, Upadek człowieka publicznego, s.503-504]