Partycypacyjne metody planowania, warsztaty (ostatnio przede wszystkim metodą Charrette) czy otwarte dla każdego mieszkańca uspołecznione formy budowania programów i strategii: to jakaś kolejna unijna moda?
A fe, nie ładnie tak kpić – przecież powszechnie wiadomo, że aktywne uczestnictwo – partycypowanie
w sprawach miasta, to głęboka ludzka potrzeba. Możliwe, że czasem, albo wciąż jeszcze, nieuświadomiona. Instytut Spraw Publicznych jakoś to wszystko przebadał, podsumował, opublikował. I jak to często bywa, obraz badania stanu rzeczy odbiega od wyobrażeń,
i marzeń (nie tylko miejskich aktywistów): a jak bardzo? ZOBACZ